Na przekór wszystkiemu uwielbiamy polskie organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Za każdym razem mamy wrażenie, że czas się w nich zatrzymał i wszystko biegnie tam dokładnie tak, jak w PRL-u. Mniej więcej, jak do niedawna w PZPN-ie.
Przykładowo podpisanie umowy z SAWP, czyli Stowarzyszeniem Artystów Wykonawców Utworów Muzycznych i Słowno-Muzycznych, które reprezentuje dokładnie tę grupę, o której mówi nazwa, dla artysty oznacza wejście w zupełnie nowe życie.
Tak właśnie można poczuć się po otrzymaniu informacji o podpisaniu umowy z SAWP. Nie jest to, ot takie zwykłe sobie “zapisanie się”, tylko klasyczne “buzia, klapa, rąsia, goździk”.
Otóż SAWP wysyła potwierdzenie, w którego skład wchodzi:
1. Teczuszka.
2. Osobisty list przewodniczącego zarządu.
3. Wizytówka i uwaga (!) – LEGITYMACJA!
4. Wpinka w klapę.
5. Gustowny bryloczek.
6. …podany w zielonym, stylowym pudełku.
Czyż nie jest to piękny zestaw /który pewnie trochę kosztuje/? To teraz uwaga.
Czas oczekiwania na pieniądze – tantiema, w przypadku osoby, która otrzymała powyższe piękności wynosi minimum – sześć miesięcy !!!!!
Jak poprawić stan kultury i muzyków w tym kraju? Zreformować ozz-y. I to natychmiast.