Zapowiedź premiera obowiązkowego oskładkowania tzw. umów śmieciowych może budzić niepokój. Koszty składek bez problemu mogą zostać przerzucone na wykonawcę usługi, co oznacza, że rzesze twórców po prostu zarobią mniej.
Umowy – zlecenie, oraz umowy o dzieło to podstawowe umowy, jakie codziennie podpisują artyści. W obecnym stanie prawnym podlegają obowiązkowemu ubezpieczeniu społecznemu. Natomiast ubezpieczenie zdrowotne jest w ich przypadku dobrowolne.
Nie wchodząc w zawiłości związane z obliczaniem podstawy wymiaru składki z tytułu umowy zlecenia – propozycje premiera Tuska zmierzają w kierunku podwyższenia tej podstawy. Jeżeli podstawa w danym miesiącu będzie niższa od tzw. minimalnego wynagrodzenia, artysta/zleceniobiorca opłaci składkę ze wszystkich zawartych umów.
Z zapowiedzi już cieszy się ZUS, który otrzyma większe kwoty z tytułu umów.
Zatem, czy propozycje premiera dotyczące likwidacji tzw. umów śmieciowych prowadzą rzeczywiście do ich likwidacji i polepszenia sytuacji na rynku pracy? Absolutnie nie. Artyści/twórcy faktycznie stracą realnie dochody w skali miesiąca. Co zyskają w zamian? Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej mami ich wizją… wyższych emerytur /autentycznie brzmi to jak jakiś żart/.
Zmiany mają wejść od 2015 roku, a ZUS z ich tytułu spodziewa się wpływu rzędu 1,9 mld rocznie.
Artyści nie mają szczęścia do władzy. Nie dalej, jak w 2013 roku wprowadzono próg w odliczaniu 50 proc. kosztów uzyskania przychodu. Obecnie wynosi on 42 764 zł rocznie.
Dla artysty, którego jedynym tytułem do ubezpieczeń społecznych jest umowa zlecenie nic się nie zmieni, ponieważ tak jak do tej pory będzie opłacał z tego tytułu składki na ubezpieczenia społeczne. Skłądka zdrowotna jest obowiązkowa od każdej umowy zlecenia, chyba że chodzi Ci o składkę na ubezpieczenie chorobowe, która jest dobrowolna. Gorzej będą mieli Ci którzy w związku ze zbiegiem z działalnością gospodarczą bądź zatrudnieniem do tej pory nie musieli opłacać składek na ubezpieczenie z tytułu zawartej umowy zlecenia. Nie płacić składek cały czas można zawierając umowę o dzieło, która jest umową rezultatu i nie podlega oskładkowaniu. Jeżeli to się zmieni nie będzie już tak różowo. Ciekawe jak będzie wyglądał kolejny “skok na kasę” obecnego rządu. Pasmotrim uwidim.
Świetny artykuł, dzięki 🙂