Przy poniedziałku, takie projekty zawsze wchodzą nam najlepiej. Nawet jeżeli “Digital Music News” opublikowało dane, które obrazują nam, że z winylami wcale nie jest tak najlepiej, jakby się wszystkim wydawało. Wystarczy porównać dane ze sprzedaży. W 1973 roku sprzedano łącznie płyt długogrających i singli za kwotę 1,4 mld dolarów, podczas gdy w 2015 roku jedynie za 420 milionów dolarów.
Co prawda i tak jest to bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę prawdziwą posuchę, która dotknęła ten rynek niedawno. Miejmy świadomość, że jeszcze np. w takim 2006 roku winyli sprzedano za jedyne 25,6 mln dolarów. Wówczas to właśnie rynek czarnych krążków osiągnął dno i gdy wydawało się, że będzie rył w mule pod dnem, nagle przyszła pobudka i od tego czasu rośnie tylko w górę. Super, ale nie popadajmy w przesadny optymizm.
Wracając zaś do tematu, który przyszedł do nas w poniedziałek i który oczywiście spowodował wielki uśmiech na naszych twarzach. Brytyjski artysta Alex Bartsch, idąc za przykładem Halley Docherty and Etienne lavy, wrócił do znanych okładek reaggowych winyli i umieścił je w miejscu, gdzie powstały. Halley i Etienne zrobiły to wcześniej z okładkami hip – hopowymi i rockowymi klasykami. Obie inicjatywy są wyjątkowo cenne, bo odświeżają nieco zapomniany już świat – czyli świat okładek winylowych. Tych naprawdę nam szkoda. Czasem bardziej, niż samych winyli 🙂
Ale tak czy tak, trzymamy kciuki za czarne krążki. Póki co, nikt jeszcze nie wymyślił bardziej magicznego nośnika. Koniec i kropka.
Źródło: Fubiz/Digital Music News
Autor: MiP