Świeżo co opatentowana technologia jest podobno niezawodna i niezwykle skuteczna. Sedno rozwiązania jest oczywiście nieznane, jednak w skrócie – to rodzaj emitera fal podczerwieni, który umieszczony w danym rejonie, gdzie obowiązuje zakaz nagrywania, będzie potrafił wyłączyć te funkcje w telefonie.
Prace nad technologią trwały od 2011 roku i były otoczone ścisłą tajemnicą. Dzięki niej – czasowo w danym miejscu będzie można zneutralizować działanie funkcji nagrywania w telefonach. Wyobrażacie to sobie?
Czytaj: Rząd jednak uderza w Woodstock. Impreza podwyższonego ryzyka.
Oczywiście urządzenie byłoby zbawieniem dla koncertów, na których ostatnio nie wiadomo, czy ludzie przychodzą słuchać muzyki, czy uczestniczą w zjazdach początkujących kamerzystów. Niemniej jednak od razu pojawiły się głosy, że sam wynalazek może posłużyć też w innych sytuacjach niekoniecznie związanych z samą muzyką.
Powszechność i popularność smartfonów spowodowała, że we współczesnym świecie w zasadzie nic już nie może się ukryć, jeżeli tylko członek jakiegoś wydarzenia ma przy sobie telefon.
Wyobraźcie teraz sobie, że taki emiter opracowany przez Apple`a zaczyna być wykorzystywany w trakcie demonstracji, przemówień polityków, czy innych podobnych sytuacjach, których status jest potencjalnie “kontrowersyjny”. Jest się o co bać.
To jak, cieszymy się?
Źródło: AVClub
Fot.: Flickr/Josué Goge